Ponad 20 lat szuflada zbierała moje rysunki i nie moje wiersze. Jak coś widziałam to od razu rysowałam, a jak słowa się w głowie układały to sądziłam, że zapamiętam. Dlatego teraz jak wenę czuję, to od razu kartkę i pióro wyjmuję. Pióro, które ma jeszcze więcej lat (śmiem twierdzić, że jest magiczne) po długim odpoczynku wraca do pracy - tworząc nowe i próbując kończyć niedokończone.
Pióro dostałam w czasach licealnych od koleżanki ze szkolnej ławy Ewy Wysockiej. Było i nadal jest wyjątkowe.
Ten rysunek jest właśnie niedokończony.
Rysowałam i nagle koniec - do tej pory nie wiem jak go dokończyć.